No dobra, porozmawiajmy o czymś, co zawsze budzi emocje – liczba partnerów seksualnych. Jedni się chwalą, inni wstydzą, a jeszcze inni udają, że ich to w ogóle nie obchodzi. Ale czy ta magiczna cyferka naprawdę coś o nas mówi? Czy można z niej wyczytać, jacy jesteśmy w życiu, w związkach czy w łóżku? Spróbujmy to rozkminić na luzie.
Licznik w górę – co to oznacza?
Zacznijmy od tych, którzy mają na koncie więcej niż kilka nazwisk. Duża liczba partnerów może sugerować, że ktoś lubi eksperymentować, poznawać nowych ludzi i nie boi się skakać na głęboką wodę. Tacy ludzie często są otwarci, spontaniczni i nie przywiązują się do jednej osoby na siłę. To może być znak, że cenią sobie wolność i nie spieszą się z zakładaniem kapci i wspólnego Netflixa.
Ale uwaga – to nie zawsze oznacza, że ktoś jest "graczem" albo unika zobowiązań. Czasem duża liczba partnerów to po prostu wynik długiego życia singla, intensywnych poszukiwań "tego jedynego" albo… no cóż, świetnego uroku osobistego. Bo umówmy się – niektórzy mają taki vibe, że ludzie sami do nich lgną.
Mało, ale treściwie – co z tymi ostrożnymi?
A co z tymi, którzy mogą policzyć swoich partnerów na palcach jednej ręki? Tu też nie ma jednej odpowiedzi. Może ktoś stawia na jakość, a nie ilość? Albo po prostu woli budować głębsze relacje, zanim wskoczy z kimś do łóżka. Tacy ludzie często są postrzegani jako bardziej romantyczni, lojalni albo po prostu mniej skłonni do ryzyka.
Z drugiej strony, mała liczba partnerów może też oznaczać, że ktoś miał mniej okazji – czy to przez nieśmiałość, wysokie standardy, czy życie w małej mieścinie, gdzie wszyscy się znają i nie ma z kim szaleć. Nie ma co oceniać – każdy ma swój rytm.
Czy liczba robi różnicę?
No i teraz clou – czy ta cała cyferka w ogóle ma znaczenie? W sumie… to zależy. Badania pokazują, że ludzie z większą liczbą partnerów mogą być bardziej otwarci na nowe doświadczenia (nie tylko w sypialni), ale też czasem mniej zadowoleni z długoterminowych związków. Z kolei ci z mniejszym "stażem" częściej deklarują, że są szczęśliwi w stabilnych relacjach. Ale to tylko statystyka, a życie to nie Excel.
Prawda jest taka, że liczba partnerów mówi o nas tyle, ile sami chcemy, żeby mówiła. Dla jednych to trofeum, dla innych wstydliwy temat, a dla jeszcze innych – zwykły fakt, jak to, że lubią pizzę z ananasem (okej, może nie aż tak kontrowersyjny). Ważniejsze jest, jak się z tym czujemy i co z tego wynika – czy jesteśmy fair wobec siebie i innych, czy szanujemy swoje granice.
Społeczeństwo i te jego opinie
Nie oszukujmy się – żyjemy w świecie, gdzie ludzie lubią wsadzać nos w cudze łóżka. Kobieta z większą liczbą partnerów? Często usłyszy, że "za bardzo szaleje". Facet w tej samej sytuacji? "No co ty, król życia!". Te stereotypy wciąż mają się dobrze, choć na szczęście coraz więcej osób macha na to ręką i żyje po swojemu.
Bo ostatecznie, czy masz na koncie jednego partnera, czy trzydziestu, to nie cyfra definiuje, kim jesteś. Liczy się, jak traktujesz ludzi, jak podchodzisz do siebie i czy w tym wszystkim czujesz się okej. Reszta to tylko plotki przy kawie.
Podsumowanie
Ilość partnerów seksualnych to taki trochę społeczny termometr – jedni lubią go sprawdzać, inni wolą schować pod dywan. Ale czy naprawdę coś o nas mówi? Może trochę, ale na pewno nie wszystko. To bardziej jak kolor ulubionych skarpetek – fajnie o tym pogadać, ale nie decyduje o tym, jacy jesteśmy. Więc zamiast liczyć, może lepiej się zastanowić: czy żyję tak, jak mi pasuje? I to chyba tyle w temacie. A Ty co myślisz?
Komentarze (7)
Dodaj komentarz
Kasia87
Marek_z_Wawy
Piotrek_99
Ela_Seniorita
Tomek_Rock
Grzegorz
Marek
Marek